Ciąg dalszy historii pewnej starszej pani prowadzącej ranczo w środku lasu. Kończąc poprzednią opowieść zakończoną skierowaniem wniosku o odbiór zwierząt do wójta, na co wójt odpowiedział, iż gmina nie ma możliwości technicznych na odbiór zwierząt dlatego starszej pani pomoże w sprzątaniu i tak też się stało. Tymczasem upłynęły niecałe 3 lata przenosimy się do roku ubiegłego i jakże znów mieliśmy do czynienia z deszczowym powszednim dniem lipcowym. Tym razem lało solidnie niemal jak pamiętnego dnia gdy powstał Basen Narodowy a polska reprezentacja Biedronki nie mogła dokopać angielskim skórokopom….
Kwi11